Pozostał nam dokładnie miesiąc naszej indyjskiej przygody i zrobiło się jakoś gęściej. Nie chcielibyśmy tego czasu spędzić na planowaniu tego co w Polsce, ale nasze myśli coraz częściej jakoś tam właśnie biegną. Trzeba uważać, żeby ostatni miesiąc tutaj, nie zamienił się w pierwszy miesiąc tam …  

Zastanawiamy się nad tym co będzie po powrocie. I temat ten wskakuje nam niby przypadkiem i trochę przy okazji, ale zdecydowanie coraz częściej. Co kupić i przywieźć stąd do Polski, jak zaplanować ostatnie dni w Bombaju, jak ogarnąć lot w samolotowym łóżeczku z Franką, która na pewno już się do niego nie zmieści. W sumie normalne sprawy, ale zaczynają nam tu mącić w spokojnym świecie naszej małej wioski.   

Jednak z drugiej strony nie ma co zamykać oczu na turbulencje związane z powrotem do Polski. Nie rzadko rozmawiamy o tym, jak nasze dzieciaki zaadoptują się z powrotem w kraju, jak będzie w przedszkolu u Zośki i w żłobku u Gustawa, do którego już pod koniec kwietnia dołączy Franka. Dojdzie też na pewno do jakiś roszad zajęciowych. Piłka nożna w Socatots, na którą chodziła dotychczas Zocha przejdzie na Gustawa, Zośka z kolei nie może się już doczekać kontynuacji lekcji tańca w Dorożkarni. Chcielibyśmy też, żeby nie straciła nabytej tu lekkości w używaniu angielskiego. Po pół roku pobytu w Indiach nauczyła się wielu słów, resztę sama wymyśla na bieżąco w rozmowie i dobrze by było, gdybyśmy znaleźli w Warszawie jakiegoś fajnego nauczyciela lub szkołę językową dla takich maluchów.  

Ale wyjazd stąd to nie tylko ogranięcie dzieciaków. To też nasz powrót do codzienności. Rozglądamy się za nowymi ciekawymi zajęciami, zastanawiamy się nad zmianą miejsca do mieszkania. Wciąż aktualny jest pomysł zostawienia Warszawy na rzecz jakiegoś spokojniejszego miejsca. Ten plan z jednej strony wydaje się dużym i trudnym przedsięwzięciem, a z drugiej strony jest chyba jednak prawdziwą potrzebą. Dowodem na to, jest często powracająca tu w naszych rozmowach niechęć do miasta, w którym mieszkamy. Dodatkową motywacją są metry kwadratowe, których z Franką będziemy potrzebowali teraz nieco więcej niż dotychczas. 

Od kilku dni zapisujemy się internetowo na kwiecień do polskich lekarzy. Jak zawsze po pobycie tutaj badamy siebie i nasze dzieciaki. Czy czegoś stąd nie przywieźliśmy, czy nie zaniedbaliśmy, czy wszystko jest OK. Z poprzedniego pobytu tutaj Gustaw przywiózł anemię, która nieźle nas nastraszyła, bo same wyniki badań były groźne. Zastanawiamy się też nad tym, jak Franka poradzi sobie z adaptacją do naszego i nowego dla niej świata bakteryjnego. Ona przecież większość swojego życia przeżyła tu w Indiach.    

Ostatnia sprawa, to pytanie co z naszym internetowym dziennikiem podróży. Czy będzie sens dalej pisać i czy będzie o czym. Zastanawiamy się, czy publikować wciąż o Indiach, o naszej polskiej aklimatyzacji, a może zmienić temat albo zawiesić stronę na kołku. Dyskusje trwają. Najprościej byłoby wrócić na parę chwil, zobaczyć się z bliskimi, przeprać porządnie ubrania, zapakować się w nasze dwa plecaki, wsiąść do samolotu i kontynuować opisywanie naszej codzienności. Z Indii albo z …

4 myśli na temat “30… 3,2,1

Dodaj odpowiedź do Ewa Anuluj pisanie odpowiedzi